Strony

sobota, 18 lutego 2012

Kalwini w Czudcu

Kościół filialny p.w. Świętego Marcina w Czudcu spełniający rolę kaplicy cmentarnej
Jakiś czas temu, w jednej z wiosek przynależnych do czudeckiej parafii Św. Trójcy wybudowano kościół. Przed erygacją nowej parafii pewna "dobrze poinformowana" włościanka złożyła deklarację, iż będzie nadal uczęszczać do macierzystego kościoła, gdyż jest on godniejszy bo... wybudowali go kalwini. Czy w tej "legendzie" jest również ziarnko prawdy?
W źródłach historycznych znaleźć możemy, że kościół parafialny wybudował w latach 1713-1717, katolik i czciciel Maryi Józef Grabieński, ówczesny właściciel Czudca z przyległościami. Nieco wcześniej, bo w latach 1704-1709 wymurowano kościółek św. Marcina, na miejscu starego, drewnianego. Ufundowała go gorliwa propagatorka modlitwy różańcowej Aleksandra Kumanowska. Tak więc ten trop odpada.
A może chodziło o wcześniejszy drewniany kościół pod wezwaniem św. Zofii? Ten z kolei ufundował końcem XV wieku Mikołaj Strzyżowski, tak więc trochę przed wystąpieniami Marcina Lutra i Jan Kalwina.
Coś jednak na rzeczy było, gdyż w dziele Juliana Bukowskiego z 1883 pod tytułem Dzieje reformacyi w Polsce od wejścia jej do Polski aż do jej upadku. T. 1, Początki i terytoryalne rozprzestrzenienie się reformacyi można znaleźć zapis:
RZECZ O KOŚCIELE W CZUDCU.
O tym Czudcu opowiada Węgierski (Slav. reform. p. 137) Jest w dystrykcie ruskim pomiędzy Rzeszowem a Krosnem miasteczko Czudecz, w którem ksiądz katolicki nazwiskiem Ramult, sprzedał kościół i parafią posiadaczowi miasta Brezowskiemu, kasztelanowi bieckiemu, ewangelikowi. Ten wyliczywszy pieniądze, wprowadził kościoła ministra ewangelickiego, Pawła Gilowskiego seniora dystryktu ruskiego, na którego nabożeństwo z ciekawości przybywali mieszkańcy. Jeden z nich Jędrzej Dominik poszedł potem do sąsiedniej wsi Połomyi (Węgierski mylnie pisze po łacinie Poloniom zamiast Połomiam i spowiadał się tam kapłanowi , że był na luterskim kazaniu. Kapłan ten zapytał go się, czy tam co złego słyszał; on odpowiedzią że nie. Na to kapłan: Więc wróć się i ja tam niedługo przybędę. Po takiej zachęcie wrócił się ów penitent i był odtąd gorliwym luteraninem. — Niesiecki jednak komu innemu przypisuje zabranie kościoła. Mówi on bowiem, że Jan Strzyżewski herbu Gozdawa w ziemi sanockiej, który trzymał Czudecz miasto i zamek, zostawił dwóch synów, Stanisława i Jana, którzy kalwińską sektą zarażeni, kościół w tem miasteczku sprofanowali. Dopiero wizyta Padniewskiego, jeszcze przed wspomnianą sprzedażą kościoła w r. 1566 odbyta, pisząc (pag. 170), że patronem w Czuczu (Czudeczu), jest Stanisław Strzeżowski. a plebanem Stanisław Ramult subdyakon , (który musiał być o większą pilność, jak pisze taż wizyta, w pełnieniu obowiązków upominany), w ten sposób dozwala rzecz pogodzić i sprostować, że Węgierski prawdopodobnie w nazwisku się pomylił, nazywając posiadacza Czudca Brezowskim, kiedy to był Strzeżowski Stanisław, któremu Ramult subdyakon (a więc nie ksiądz, jak pisze Węgierski), sprzedał jak Judasz kościół i parafię, który to Strzeżowski sprowadziwszy potem ministra Gilowskiego, słusznie, jak pisze Niesiecki, wraz z bratem Janem, profanatorem kościoła nazwany być może. Nakoniec wizyta Radziwiłowska w 30 lat blisko potem, bo w 1596 r. pisząc: „Przeznaczony tu był kapłan , lecz Mikołaj Strzyżowski i Łukasz Białobrzeski zagrabili uposażenie i kapłana wygnali", w ten sposób może być objaśnioną, że w jakiś czas władza duchowna przeznaczyła do Czudca kapłana, potomek jednak tychże Strzeżowskich, Mikołaj wraz z drugim wspomnianym współdziedzicem, nie dopuścili go do objęcia parafii i uposażenie zagrabili.
Tak więc kalwini w Czudcu byli, tyle że kościoła nie wybudowali, a sprofanowali zamieniając go na zbór i niszcząc uposażenie. Wzmiankowany w źródłach minister ewangelicki Paweł Gilowski (1534-1595) to zresztą persona znana wówczas z licznych dzieł propagujących chrześcijaństwo reformowane takich jak:
Wykład Katechizmu Kościoła Krześcijańskiego o Pism Swiętych dla wiary prawdziwey utwierdzenia y fałszywey się ustrzeżenia napisany a theraz znowu s poprawą y przyczynkiem wypuszczony Przez Pawła Gilowskiego oraz
Traktat albo krotkie okazanie o wierze prawdziwey krześciańskiey, ktora iest, aby sthąd wszelki człowiek poznawszy ią żył thu na świecie w niey, a potym krolował w niebie na wieki, gdyż sprawiedliwy własną wiarą żywie iako Prorok napisał.
Herb Procheńskich - Gryf
Herb Strzyżowskich - Gozdawa
Epizod kalwiński w czudeckiej parafii nie trwał jednak długo, o czym świadczy najstarszy dzwon z kościelnej wieży. Napis który można nam nim odczytać głosi „IESV. SALVATOR.MVNDI. MISERERE. NOBIS STANISLAVS. FICKOVIC. PLEBANVS”, „CVDENSIS. POST. ECLESIARVM. A.PESTE. HERETICORVM – ELIBERATIONEM. A. D.1600. NICOLAVS. ET. SAMVEL. STRZIZO. HEREDES. DE. CVDEC”.

Co się tłumaczy "Jezu Zbawicielu świata zmiłuj się nad nami. Stanisław Fickowicz pleban czudecki po uwolnieniu od zarazy heretyckiej roku Pańskiego 1600. Mikołaj i Samuel Strzyżowscy właściciele Czudca".  Herby rodowe Procheńskich i Strzyżowskich oraz podpisy dowodzą, że ci sami, którzy w 1596 nie dopuścili do instalacji księdza, już cztery lata później powrócili na łono kościoła katolickiego.
Dzwon dzwonił niegdyś przy kościele św. Zofii, a dziś na wieży kościelnej św.Trójcy. A kobieta zgodnie z przysłowiem - wiedziała, że dzwonili, tylko nie wiedziała, w którym kościele. 

Kościół parafialny p.w. Świętej Trójcy w Czudcu

3 komentarze:

Go i Rado Barłowscy pisze...

Dzięki za poruszenie tego arcyciekawego dla nas tematu. Nie ukrywamy, że konwersje podkarpackiej szlachty (zwłaszcza drobnej i zwłaszcza prawosławnej, również via protestantyzm) jest czymś , czym się od jakiegoś czasu bardzo interesujemy.

Pzdr.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie wiem czy znacie książkę "Śladami Reformacji na Pogórzu Karpackim" Pana Mirosława Harasima. Ja niestety jej jeszcze nie mam, ale okładka wygląda zachęcająco...
Szczerze mówiąc bardziej interesuje mnie problem osadników husyckich na Pogórzu ("kocie zamki" itp. o których pisał Franciszek Kotula). Mam w związku z tym pewne podejrzenia co do pochodzenia swojej rodziny.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Dzięki za tytuł. Nie znamy, ale z przyjemnością się za nim rozejrzymy. Kojarzymy wątek "kocich zamków" u Kotuli, tyle, że (zastrzegając, że nigdy nie zgłębialiśmy tematu) zawsze nam się wydawało iż sprawa dotyczy nie tyle idei religijnej, co przejętego od Czechów sposobu walki, któren znakomicie się sprawdzał i wiele wieków później, np. na Dzikich Polach.
Pzdr.